Saturday 17 May 2014

SCATTER MY ASHES AT BERGDORF'S

Bergdorfs-building


Ten tydzień należał do Planet+ DOC FILM FESTIVAL, na który uczęszczałam, kiedy tylko mogłam. Widziałam kilka ciekawych i kilka dosyć nieudanych filmów dokumentalnych. Mam wrażenie, że tegoroczny festiwal wypada dużo słabiej w porównaniu z poprzednimi edycjami - być może jest to spowodowane pewnym przesytem na rynku filmów dokumentalnych. Ale, ale... jest to blog modowy, a nie filmowy, dlatego nie będę się rozpisywać na temat moich festiwalowych przemyśleń i skupię się tylko na jednym tytule, który może zainteresuje miłośników mody. Miałam bowiem przyjemność obejrzeć dziś bardzo ciekawy film pt.: "Rozrzućcie moje prochy nad świątynią mody" w reżyserii Matthew Miele.

Bergdorf Goodman to luksusowy nowojorski dom handlowy mieszczący się na słynnej Piątej Alei. "To jedna z tych rzeczy, na temat której się fantazjuje" - mówi w filmie projektantka Diane Von Furstenberg. I rzeczywiście, to miejsce, w którym pragnie znaleźć się ze swoją kolekcją dosłownie każdy projektant, który ma świadomość, że  Bergdorf Goodman przyciąga najbogatszych i zarazem najbardziej wymagających klientów -  jest bowiem ikoną i uosobieniem luksusu, prawdziwą świątynią mody. By znaleźć się ze swoją kolekcją pośród sprzedawanych tu marek, trzeba zachwycić przesympatyczną, ale szczerą do bólu Lindę Fargo, która decyduje o twoim losie. Być może usłyszysz, że jeszcze nie jesteś gotowy na to, by twoje nazwisko pojawiło się w gronie wybrańców (m.in. Giorgio Armani, Vera Wang, siostry Olsen). Jeśli się spodobasz, będziesz musiał udowodnić, że zasługujesz na szansę i wytrwać - bo w końcu chodzi o jak najlepszą sprzedaż i nie ma litości dla tych, którzy mają słabszą kolekcję. W bardzo rzadkich przypadkach to ludzie z Bergdorf Goodman sami przyjdą do ciebie z propozycją. Taki zaszczyt spotkał Michaela Korsa oraz Fendi. A czasami wystarczy spotkać odpowiednią osobę we właściwym czasie - jak to w każdym biznesie bywa.

Pewne jest to, że musisz mieć pasję równą pasji, którą mają wszyscy pracownicy tego domu handlowego - począwszy od sprzedawców, doradców zakupowych (niesamowita Betty Halbreich), po specjalistów od aranżacji witryn. Film pokazuje emocje i zaangażowanie tych ludzi, widzimy kulisy funkcjonowania tego modowego imperium , zasady pracy, tajniki organizacji sklepu. Dokument jest pełen zaskakujących anegdot. Moją ulubioną jest historia obdartej bezdomnej, która upatrzyła sobie piękne i niesamowicie drogie futro. Mimo nalegań sprzedawców nie chciała wyjść bez niego ze sklepu i w końcu, gdy usłyszała cenę, ku ogromnemu zaskoczeniu wszystkich w sklepie, zaczęła wyciągać z brudnej torby gotówkę. Kupiła wymarzone futro. Wniosek? Nie należy oceniać ludzi po pozorach. Tego typu historii jest w opowieści o Bergdorf Goodman mnóstwo, ale nie będę już zdradzać nic więcej. Jedno jest pewne - film ten to obowiązkowa pozycja nie tylko dla modowych maniaków, ale dla każdego, kto chociaż na chwile lubi zanurzyć się w świecie luksusu i wielkiej mody.

Scatter My Ashes at Bergdorf's Trailer

Po projekcji filmu odbyła się debata, której tematem miało być to, w jaki sposób moda rozbudza wyobraźnię. Piszę miało być, gdyż dyskusja poszła w zupełnie innym kierunku. Jedna z pań zaczęła się zastanawiać, czy dążenie projektanta do tego, by pojawić się ze swoją kolekcją na jednym z pięter tego luksusowego (innymi słowy: nie dla każdego) domu mody, to właściwy kierunek. Bo przecież to, że nie ma cię w Bergdorf Goodman, nie oznacza tego, że w ogóle nie istniejesz na rynku mody lub że jesteś słabym projektantem - a takie wnioski można było wyciągnąć z filmu. Twierdziła, że prawdziwy projektant powinien skupić się na kreacji, a nie na walce o zaistnienie w takim sztucznym świecie, jaki wytworzył się na Piątej Alei. Uczestniczący w debacie Maciej Zień (oburzony tym, że pani się czepia i nie rozumie losu projektanta) i Gosia Baczyńska podkreślali jednak, że dla nich ważne jest nie tylko projektowanie dla samego projektowania, ale również sprzedaż, a takie miejsca ja Bergdorf Goodman umożliwiają jej zwiększenie i promocję marki. Co więcej takie miejsca rozbudzają aspiracje projektantów, którzy nie zadowalają się byle czym i dążą do dalszego rozwoju.  Zgodziła się z tym także przedstawicielka marki La Mania - marki, która znalazła swoje miejsce w innym znanym domu handlowym, w Harrodsie. Puenta dyskusji była dosyć optymistyczna. Ważne by robić to, co się kocha, a to czy sprzedaje się swoją kolekcję we własnym butiku, w Bergdorf Goodman, czy w innym miejscu - to już jest najmniej istotne.

No comments:

Post a Comment